Wywiad z ekspertem Pracodawców RP ukazała się w serwisie Next.gazeta.pl.
Mikołaj Fidziński, dziennikarz portalu, pytał prof. Pawła Wojciechowskiego: „Słyszymy czy to od rządu, czy nawet od prezesa NBP, że Polska spokojnie dałaby sobie radę bez środków z Funduszu Odbudowy. Rzeczywiście tak jest?”.
- Zawsze można sobie dać radę bez tych środków. Możemy dać sobie radę w tym sensie, że nie grozi nam kataklizm gospodarczy w rodzaju drugiej Grecji. Oznacza to jednak niższy poziom inwestycji, niższy wzrost gospodarczy i utratę pozycji konkurencyjnej na tle pozostałych państw Unii, które te pieniądze otrzymają. Zwłaszcza, że wydatkowanie tych środków nie wymaga współfinansowania krajowego – odpowiedział prof. Wojciechowski. - Jak popatrzymy na środki unijne - bez tych na wspólną politykę rolną - to wychodzi ok. 70 mld zł rocznie w okresie siedmiu lat. W około 40 proc. udział ma tutaj Fundusz Odbudowy. Cały budżet unijny, a te środki w szczególności, jest typowo inwestycyjny – dodał.
Padło także pytanie o obecną sytuację gospodarczą Polski. - Rachunek musi uwzględniać utracone korzyści i niewykorzystywanie szans rozwojowych. Polska gospodarka oczywiście dynamicznie rozwijała się przez 30 lat i nadal będzie to robiła pod warunkiem, że prowadzona będzie dobra polityka makroekonomiczna i będziemy dbać, by w gospodarce nie rosły nierównowagi. Dziś taka nierównowaga jest związana z wysoką, nadmierną inflacją i jednoczesną stymulacją fiskalną i monetarną. Coś trzeba z tym zrobić – podkreślał Główny Ekonomista Pracodawców RP.
- Te szanse rozwojowe są w zasadniczym stopniu związane z tym, na co wydaje się pieniądze - czy budżet nastawiony jest na rozwój czy na konsumpcję. Pamiętajmy, że Polski Ład w zasadzie jest kontynuacją koncepcji stymulacji fiskalnej, czyli obniżania podatków dla osób o niższych dochodach, a w największym stopniu - dla osób nieaktywnych zawodowo – zaznaczał.
- Pandemia spowodowała, że weszliśmy w 'covidową mgłę'. Znaleziono sposób na stymulację fiskalną poza budżetem. Dług wzrósł, ale mamy odbicie gospodarcze i wszyscy mają nadzieję na wyrastanie z niego. Będzie to jednak zależało od tego, czy wzrost gospodarczy będzie wyższy niż nominalny wzrost kosztu obsługi długu – mówił.
- Póki dług jest tani, to tak się dzieje. Ale pamiętajmy, że niskie stopy procentowe i niski koszt obsługi długu nie są dane raz na zawsze. Jeśli koszty długu eksplodują, przy niesprzyjających okolicznościach globalnych, może to grozić nawet kryzysem finansów publicznych. Obecnie w Polsce jednak taki scenariusz wydaje się bardzo mało prawdopodobny – zakończył wiceprezydent Pracodawców RP.