Prof. Monika Gładoch: Umowa na czas określony to złudna ochrona pracownika

– Przekonanie, przede wszystkim banków, że ci, którzy mają umowę bezterminową, mają trwałe zatrudnienie, jest złudne  – mówiła w programie RzeczpospolitaTV „Rzecz o biznesie” prof. Monika Gładoch, doradca Prezydenta Pracodawców RP ds. prawa pracy.

Jeżeli pracownik czuje się pokrzywdzony i chce sprawę skierować do sądu, to może to zrobić tylko jeśli był zatrudniony na umowę na czas nieokreślony. W przypadku umów na czas określony nie bardzo ma się od czego odwołać.

– Pracodawca może pracownika zwolnić, nawet z naruszeniem prawa. I się zaczyna proces, nawet kilkuletni, a pracownik czeka. Nawet jak ma rację, to satysfakcja mierna, bo pracy pewnie prędko nie znajdzie. Z wilczym biletem niewielu pracodawców będzie chętnych przyjąć go do pracy –
tłumaczyła profesor.

Gładoch przyznała, że sądy pracy nie działają dobrze, bo działają wolno. – W 2017 r. średnia postępowań to niecały rok. W dużych aglomeracjach te postępowania są o wiele dłuższe. W mniejszych miastach trwają nawet pół roku. My jesteśmy przyzwyczajeni do nawet 2-letnich postępowań –  mówiła.

Prof. Gładoch podkreśliła, że podstawowy problem to brak wiary w mediatorów i polubowne postępowania.

– Trzeba się zastanowić, czy system sądowniczy oparty na orzekaniu przez wykształconych sędziów jest jedynym dobrym rozwiązaniem. Trzeba wrócić do pojednawstwa i sposobów polubownego zakończenia sporów, żeby nie fatygować sądów – dodała.

Przypomniała, że komisja kodyfikacyjna przedstawiła ciekawy projekt na mediacje i postępowanie pojednawcze. – Jeśli pracownik i pracodawca spróbuje porozumieć się przed sądem, to koszty postępowania będą niższe nawet o połowę. Warto to rozważyć, zamiast podwyższać koszty opłat w postępowaniach, co już zapowiedział minister sprawiedliwości – apelowała.

Rozmowa jest dostępna tutaj.