PPL - Przepędzić Pasażera Latem

Od dłuższego czasu sporym wzięciem cieszą się wycieczki w klimacie PRL. Gości z zagranicy pakuje się do „dużego fiata” i obwozi po Warszawie. Na trasie jest Pałac Kultury i Nauki, jakaś klitka udająca mieszkanie typu M-2 z meblościanką i telewizorem „Rubin” itd. Ten znakomity pomysł podchwyciły teraz władze lotniska Chopina - pisze w „Rzeczypospolitej” Prezydent Pracodawców RP Andrzej Malinowski.

Każdy pasażer Okęcia może poczuć się jak w skansenie Polski Ludowej. Na halach odlotów i przylotów aż 14 sklepów, niemal połowa ze wszystkich - jest zamknięta! Chcesz kupić czekoladki? Musisz polować jak obywatel PRL przed Wigilią. Dobry alkohol? Pytaj w kiosku z gazetami, tam zawsze doradzą. A może i coś spod lady wyciągną. Wody nawet się nie kupi, zresztą w PRL standardem była kranówka. Genialny ruch - tysiące pasażerów z obcych krajów będą po powrocie do domów z przejęciem opowiadać o przeżytych „atrakcjach”. To będzie reklama, która lotnisku Chopina towarzyszyć będzie długo - podkreśla. Malinowski. 

Dość żartów. Zamknięcie połowy sklepów na „flagowym” lotnisku w szczycie wakacyjnych przewozów to katastrofa. Prestiżowy strzał w kolano, a ekonomicznie chyba w głowę. Bo szczyt obrotów wypada właśnie w wakacje. Jak mogło do tej sytuacji dojść? Wytłumaczenie jest tyle proste, co żenujące. Według mediów, Państwowe Porty Lotnicze (PPL) ogłosiły jakiś czas temu przetargi na wynajem powierzchni handlowych Okęcia. I gdyby przeprowadzono je zgodnie z planem, nowi najemcy wprowadzaliby się w czasie ubiegłej zimy. Ale PPL przetargi unieważniły i przedłużyły kontrakt ze starym najemcą jeszcze o pół roku. Sześć miesięcy minęło i jest pasztet - zwraca uwagę.

Dotychczas działające sklepy się wyniosły, a nowy najemca - wybrany o dziwo bez przetargu - ma umowę od 1 lipca. Umowa jest zresztą podważana przez poprzedniego, więc na horyzoncie są jeszcze pewnie potyczki sądowe itd. itp. Mniejsza z tym - ważny jest efekt w postaci sklepów zamkniętych w środku wakacji! To jest tak absurdalne, że komuś biznesowo patrzącemu na świat w głowie się nie mieści. Równie idiotyczne byłoby np. remontowanie wyciągów narciarskich w Zermatt czy St. Moritz w zimie! Albo przebudowa hotelu w Moskwie w trakcie Mundialu. Takich głupot nikt nie robi. Przepraszam, poprawka, nikt  poza władzami lotniska w Warszawie - zauważa.

Można odnieść wrażenie, że pasażer dla PPL jest natrętem. „Złem koniecznym”, które co prawda trzeba wpuścić na teren lotniska - ale na tym koniec uprzejmości. Porty toczą teraz spór dotyczący podwarszawskiego Modlina. Nie chcą się zgodzić na inwestycje, które podniosłyby przepustowość tego portu lotniczego. Niech się pasażerowie gniotą w ciasnocie. Nie wiem jak tacy specjaliści od lotniczego biznesu poradzą sobie z Centralnym Portem Komunikacyjnym. Jeśli tam urządzą skansen rodem z PRL, z zamkniętymi sklepami, szwankującą komunikacją łączącą CPK z jakimkolwiek dużym miastem - to zaliczymy „wtopę” na cały świat. Ale patrząc jak obsługuje pasażerów narodowy przewoźnik PLL LOT całkiem możliwe jest, że nikt do CPK nie doleci. Dlaczego? O tym za tydzień - pisze Prezydent Pracodawców RP.

Tym, którzy dziś jadą na urlop autem lub pociągiem - życzę przyjemnej podróży. Tym lecącym z Okęcia przypominam: weźcie prowiant, wodę w butelkach oraz dmuchane materacyki - jeśli lecicie polskimi liniami.-Przetrwacie! Urlop nie trwa długo! - podsumowuje.


Artykuł jest dostępny tutaj.