Przewiduje on m.in. zamknięty katalog kosztów, jakie będzie musiał zwracać pracodawca, rezygnację z obowiązku ubezpieczenia, a także możliwość przeprowadzenia kontroli bez zgody pracownika i możliwość okazjonalnej pracy zdalnej.
– Dobrze się stało, że definicja została uzgodniona dwustronnie, czyli przez związki zawodowe i pracodawców, i że to pracownik w uzgodnieniu z pracodawcą będzie wskazywał miejsce jej wykonywania. To może zapobiec wielu sytuacjom, kiedy pracodawcy mogą być negatywnie zaskakiwani, np. wyjazdom pracowników za granicę – zauważa Katarzyna Siemienkiewicz, ekspertka ds. prawa pracy Pracodawców RP.
– Zastanawiające jest, że w takich przypadkach, a mówimy o sytuacji nieprzewidzianej, np. awarii, polecenie to będzie uzależnione od uprzedniego złożenia przez pracownika oświadczenia, że ma warunki lokalowe i techniczne do wykonywania pracy zdalnie – dodaje.
– To jest projekt na granicy optymalności. Zasadniczo pozytywnie oceniamy projekt – mówi Siemienkiewicz.
Artykuł jest dostępny tutaj.