Ustawa o likwidacji OFE jest zła, ale warto ją poprawić

Projekt ustawy o „przekształceniu” Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE) w fundusze inwestycyjne został przyjęty przez Radę Ministrów. Celem ostatecznej likwidacji OFE nie jest ani prywatyzacja środków w OFE (słynne „oddamy pieniądze Polakom” premiera Morawieckiego), ani uporządkowania systemu. Wbrew temu, co twierdzi rząd, dla ponad 15 milionów Polaków, którzy trzymają swoje oszczędności emerytalne na rachunkach w OFE, II filar kapitałowy nie stracił sensu istnienia. Zapewnia on bowiem dywersyfikację w oszczędzaniu na emeryturę, wybór między funduszami i ZUS oraz niezawodność systemu wypłat emerytur. Nie ma żadnych przesłanek do likwidacji OFE w obecnych kształcie, poza motywem fiskalnym oraz częściową nacjonalizacją giełdowych spółek, których akcje znajdują się dziś w portfelach OFE.

Ta pseudo-reforma nie tylko podważa zaufanie do państwa, obniża wysokość emerytur i psuje dobrze ukształtowany trójfilarowy system emerytalny. W przyszłości oznacza również wyższe dopłaty z budżetu państwa do najniższych emerytur, ponieważ po likwidacji II filaru ubezpieczeń, środki pochodzące z OFE nie będą brane pod uwagę do wyliczania minimalnych świadczeń. Argumentem nie może być fakt, iż poprzedni rząd podważył zaufanie do systemu (co akurat jest prawdą), ponieważ żadna z wcześniejszych reform nie prowadziła do zmniejszenia uprawnień emerytalnych.

Obecne zmiany pozostawiają klientom możliwość pozostania w przekształconym funduszu, który ma działać według zasad podobnych do obecnie działających Indywidualnych Kont Emerytalnych (IKE) albo przeniesienia środków do ZUS. Klient zmuszony jest do wyboru między IKE lub ZUS, ale każda ewentualności jest gorsza niż dotychczasowe OFE. Jeśli zdecyduje się pozostawienie środków z OFE w funduszu przekształconym w IKE, to jego rachunek zostanie opodatkowany tzw. opłatą przekształceniową. Jej wysokość została ustalona na 15% od zgromadzonych oszczędności, co ma być odpowiednikiem efektywnej stopy podatkowej przy wypłacie środków. Nawet jeśli dziś istnieje ta ekwiwalentność, to istnieje duże ryzyko, że nie będzie ona trwała. Np. podniesienie kwoty wolnej od podatku lub wzrost inflacji, zmieni sytuację klienta wobec poboru tzw. opłaty przekształceniowej. Zwłaszcza w porównaniu z opodatkowaniem środków z OFE, ZUS lub tych, które stosowane są w Indywidualnych Kontach Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE).

Rząd świadomie wybrał formułę IKE, a nie IKZE, aby uzyskać kilkanaście miliardów jednorazowego dochodu budżetowego. Trudno oszacować skalę tego przychodu, ponieważ teoretycznie zależy ona od wyboru klienta między „IKE a ZUS”. W praktyce jednak jest ściśle związana z akcją informacyjną powiązanej z tym nieodwracalnym wyborem, czy też od trudności administracyjnych jakie można napotkać przy przenoszeniu środków do ZUS. O tym, że prawdziwym powodem zmiany jest cel fiskalny, świadczy też to, że opcją domyślną nie jest przejście do ZUS, tylko wybór IKE. Im więcej klientów nie będzie umiało podjąć żadnej decyzji lub po prostu się zagapi w krótkim, zaledwie dwumiesięcznym okresie wyznaczonym na dokonanie wyboru, tym większe będą dochody budżetowe z tytułu tzw. opłaty przekształceniowej.

Jeśli natomiast zostanie wybrany ZUS, to klient traci możliwość wskazania osoby mającej dziedziczyć środki, czyli uprawnienie, które dla wielu osób stanowiło argument za wyborem OFE (a nie ZUS). W tym wypadku 100 proc. oszczędności zostanie zapisanych na koncie ZUS, a aktywa zostaną przekazane do Funduszu Rezerwy Demograficznej (FRD). FRD zostanie przekazany przez ZUS z mocy prawa Polskiemu Funduszowi Rozwoju (PFR). PFR pobierze za to opłatę, która może wynieść nawet 70 milionów zł za aktywne zarządzanie funduszem zarówno na bazie „starych” aktywów FRD. którymi dotychczas nieodpłatnie zarządzał ZUS, jak i „nowych” aktywów, przeniesionych z OFE do FRD. Tym samym PFR stanie się największym graczem na polskiej giełdzie, z łącznymi aktywami FRD przekraczającymi 100 miliardów złotych. Co więcej, w portfelu zarządzanym przez państwowego akcjonariusza dojdzie do konsolidacji akcji spółek giełdowych, które dotychczas znajdowały się w posiadaniu wielu otwartych funduszy emerytalnych. Może to oznaczać, że dojdzie do rzeczywistej częściowej nacjonalizacji wielu spółek.

Rząd stawia obywateli przed przymusowym, nieodwracalnym wyborem. Każda z przedstawionych możliwości jest mniej korzystna zarówno dla obecnych członków OFE, jak i stabilności systemu emerytalnego. A także dla giełdowych spółek, które zostaną znacjonalizowane oraz dla rynku kapitałowego, bo płynność wielu akcji zostanie znacząco ograniczona. Ponadto pojawiają się nowe ryzyka dla klientów, jak choćby te związane z likwidacją obecnego systemu wypłat i możliwością kolejnego opodatkowania środków, które pozostaną w przekształconych IKE. Na tej niechcianej reformie zyska wyłącznie budżet i instytucje państwa. Przede wszystkim ze względu na to, iż po „reformie” cała składka emerytalna będzie kierowana do ZUS (dziś prawie 15% tej składki może być kierowane do OFE).

Ta bezprecedensowa „reforma” istotnie osłabia, a nie porządkuje, system emerytalny. Pojawiają się nowe ryzyka dla klientów, jak choćby te związane z likwidacją obecnego systemu wypłat i możliwością kolejnego opodatkowania środków, które pozostaną w przekształconych IKE.

Podsumowując, przyjęty przez rząd projekt przekształcenia OFE w fundusze inwestycyjne podważa zaufanie do państwa i ma na celu przede wszystkim jednorazowe zwiększenie dochodów budżetowych o kilkanaście miliardów złotych. Rząd stawia obywateli przed niechcianym i trudnym, przymusowym wyborem. Obydwa przedstawione warianty obarczone są wysoką niepewnością. Zaproponowane zmiany dotyczące OFE są również niekorzystne dla części spółek giełdowych, dla których proces ten oznacza ich częściową nacjonalizację.

Zakładając jednak, że rząd rzeczywiście uczciwie chce doprowadzić do likwidacji OFE w celu uporządkowania systemu, to projekt powinien zostać zmodyfikowany o następujące elementy:

Wariant I: likwidacja OFE

● utrzymać obecne zasady opodatkowania ZUS i OFE, czyli zastosować zasady IKZE, a nie IKE, w ten sposób nie byłoby argumentu pobierania 15 proc. opłaty przekształceniowej;

● utrzymać dziedziczenie środków przekazywanych do ZUS;

● pozostawić mechanizm zaliczania skumulowanych środków w przekształconym OFE do wyliczaniu dopłat do minimalnych emerytur, co ograniczy koszty budżetowe w przyszłości;

● nie przenosić FRD z ZUS do PFR;

● FRD nadal powinien być zarządzany pasywnie – indeksowo, czyli nie ma uzasadnienia do pobierania żadnej opłaty za zarządzanie;

● zakazać wykonywania korporacyjnych praw z akcji spółek giełdowych, które zostałyby przeniesione z OFE do FRD;

● wydłużyć okres na dokonywanie wyboru do 6 miesięcy oraz zobowiązać ZUS i/lub PFR do przeprowadzenia rzetelnej akcji informacyjnej dotyczącej zalet i wad wyboru każdej z opcji, wraz z udostępnieniem kalkulatorów na portalu PUE w ZUS;

● zobowiązać OFE do rozesłania klientów OFE stanu kont na co najmniej 2 miesiące przed datą rozpoczynającą okres na dokonanie wyboru wraz z formularzem przejścia do ZUS lub pozostania w przekształconym OFE.

Alternatywne warianty wiążą się z pozostawieniem OFE albo jako wariantu domyślnego obok dwóch opcji wyboru IKE lub do ZUS, lub po prostu pozostawienie OFE z pewnymi modyfikacjami, które zapobiegną kurczeniu OFE.


Wariant II: OFE jako trzecia opcja domyślna

● pozostawić trzecią opcję, obok wyboru IKE lub ZUS, pozostanie w OFE jako opcję domyślną.


Wariant III: reforma techniczna OFE

● zliberalizować górne limity inwestycyjne OFE oraz skrócić suwak bezpieczeństwa np. z 10 do 5 lat, tak aby jednocześnie dostosować ryzyko inwestycyjne do wieku ubezpieczonego, a także zapobiec zjawisku kurczenia się OFE;

● znieść ograniczenia dotyczące sprzedaży i reklamy OFE, ponieważ kosztów tych i tak nie można przerzucić na klienta funduszu.


prof. Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Pracodawców RP