Rynek pracy znalazł się w przełomowym momencie konsolidacji

Polski rynek pracy wykazuje dużą odporność na kryzys związany z pandemią koronowirusa. Pokazują to zarówno opublikowane dzisiaj dane GUS dotyczące popytu na pracę, jak i wcześniejsze dane udostępnione przez Eurostat dotyczące bezrobocia w UE. 

Wg danych Eurostatu za 2020 Polska po raz pierwszy w historii miała najniższą stopę bezrobocia w UE. Wynosiła ona 3,1 proc., wobec unijnej średniej na poziomie 7,3 proc. Z kolej według metodologii GUS stopa bezrobocia w styczniu 2021 r. wyniosła w naszym kraju 6,5 proc. Ten korzystny trend ostatnich 20 lat pokazuje poniższy wykres, przygotowany na bazie danych Eurostatu (oprac. PIE).


Wśród państw UE Polska nadal charakteryzuje się przeciętnym poziomem aktywności zawodowej, niską wydajnością pracy, dużą segmentacją rynku pracy z jednym z największych udziałem umów czasowych oraz nietypowych form zatrudnienia, takimi jak umowy cywilno-prawne i działalność gospodarcza (oprac. PIE).


Zróżnicowanie obciążeń kontraktów prowadzi i będzie prowadziło do dalszego wzrostu udziału innych form zatrudnienia niż umowy o pracę. Na poniższym wykresie wyraźnie widać efekt obniżenia kosztów pracy dla osób prowadzących działalność gospodarczą (oprac. FOR).


Zauważalne są też niekorzystne zmiany stopy bezrobocia w sektorach i regionach najbardziej dotkniętych przez czasowe zamknięcia gospodarki i poszczególnych branż. Nietrudno zgadnąć, że sektorowe lockdowny dotykają przede wszystkim turystykę, gastronomię, kulturę, usługi fitness czy branżę spotkań i wydarzeń. Ich ofiarą padają również te przedsiębiorstwa, które miały „złe” kody PKB i nie otrzymały rządowego wsparcia. Do najmocniej dotkniętych regionów podkarpackich, które ucierpiały z powodu decyzji o zamknięciu ośrodków narciarskich i innych lokalnych obiektów turystycznych, dołączą teraz kolejne województwa: warmińsko-mazurskie i pomorskie, w których wprowadzono regionalny lockdown.

Upublicznione dzisiaj dane GUS pokazują mniejszy popyt na pracowników. Liczba wolnych miejsc pracy zmalała w IV kwartale 2020 o 7,4 proc. w porównaniu do wcześniejszego kwartału i wyniosła 84,4 tys. Jeszcze wyraźniej o spadku popytu na pracę świadczy to, że w IV kwartale 2020 r. w Polsce utworzono 91,5 tys. nowych miejsc pracy, tj. o 27,6 proc. mniej w porównaniu z III kwartałem 2020 roku. Z kolei w zestawieniu z ostatnimi miesiącami 2019 r. liczba wolnych miejsc pracy była mniejsza o 41,0 tys., tj. o 32,7 proc.

Czyżby oznaczało to, że po bardzo optymistycznych danych dotyczących ubiegłorocznej stopy bezrobocia, firmy jednak zaczynały ograniczać zatrudnienie? Niekoniecznie, GUS bowiem podaje, że choć mniejszy jest popyt na pracę, to jednocześnie nie dochodzi do masowej likwidacji miejsc zatrudnienia. W IV kwartale zniknęło w Polsce 53,9 tys. miejsc pracy. Było to o 13,6 proc. mniej niż w III kwartale 2020 r. i o 12,1 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2019 r. To wskazuje, że rynek raczej znalazł się w momencie konsolidacji, przed możliwym wzrostem zatrudnienia związanym z powrotem do ożywienia gospodarczego, oczekiwanego w drugiej połowie roku.

Należy zauważyć również kontynuację trendu wzrostu udziału pracy zdalnej, zwłaszcza w stolicy. Co dziesiąty Polak wykonywał pracę zdalną (10,8), a w regionie warszawskim co czwarty pracujący w taki sposób wykonywał swoje obowiązki służbowe. Wydaje się, że w coraz większym stopniu pracodawcy nauczyli się inaczej zarządzać zespołami ludzkimi, potrafią znaleźć właściwe rozwiązania organizacyjne i technologiczne, które umożliwią potraktowanie pracy zdalnej jako normalności w czasach po epidemii.

Jeszcze do połowy roku należy oczekiwać dalszego, ale już nieco wolniejszego spadku popytu na pracę. Po fazie konsolidacji w najbliższych dwóch miesiącach, na początku czerwca należy oczekiwać odwrócenia tego trendu. To dobrze, że pracodawcy przestali się obawiać braku pracowników, co będzie oznaczało mniejszą presję płacową ze strony pracowników w rozkręcającej się gospodarce w okresie letnim. Należy przypomnieć, że w ostatnim roku nastąpiło już osłabienie tempa wzrostu realnych płac. Po uwzględnieniu inflacji realny wynagrodzeń wyniósł 1,7 proc., czyli dużo poniżej tempa z lat ubiegłych.

prof. Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Pracodawców RP