Obywatelu! Bądź mądrzejszy od państwa

Biblijny Noe ostrzegał przed potopem na wiele lat naprzód. Nikt go jednak nie słuchał. Gdy zaczął padać deszcz, jego pobratymcy mogli tylko popatrzeć na odpływającą arkę. Podobnie jest z ostrzeżeniami o recesji - pisze w "Rzeczpospolitej" Prezydent Pracodawców RP

„Przecież polska gospodarka ma się świetnie" – mówią niektórzy politycy. I hojnie rozdają pieniądze. Zamiast odkładać je do „arki", czyli szykować budżet na zaciskanie pasa.

Dziś w Katowicach zaczyna się Europejski Kongres Gospodarczy. W panelu „Europejska gospodarka wobec spowolnienia" będziemy po raz kolejny dyskutować o skutkach załamania światowej koniunktury. Pewnie także i o tym, że jako państwo już dawno powinniśmy się do tego przygotować - podkreśla Andrzej Malinowski.

Wobec napływających ze świata informacji dyskusja o takich działaniach dziś wydaje się być czysto akademicka. Można rozmawiać, ale dla przysłowiowego sportu. Jest już późno. Zdaniem ekspertów „piątka Kaczyńskiego" to dla budżetu worek cegieł założony na plecy pływaka. Stoi on jeszcze na płyciźnie, więc nie tonie. Ale jego los został już przesądzony - pisze.

Rządzący twierdzą jednak, że „piątka" to kapok, a nie cegły. Bo konsumpcja to filar polskiego wzrostu gospodarczego. Kolejne programy z plusem w nazwie transferują przecież żywą gotówkę prosto do obywateli. Ci ja wydają i stąd mamy wskaźniki, którymi można się chwalić w publicznej telewizji. Sęk w tym, że budżet tych rozdawanych pieniędzy nie zarabia. Jedynie zbiera je w formie podatków. Spowolnienie ograniczy te wpływy. Nie będzie czego rozdawać i wzrost posypie się jak domek z kart - zaznacza Prezydent Pracodawców RP.

Dlatego głównym filarem wzrostu, chroniącym przed spodziewanym spowolnieniem, powinny być inwestycje. Dobrze przygotowane i trafione zawsze przynoszą dodatkowe środki. Polscy przedsiębiorcy, zamiast inwestować w przyszłość, w rozwój, przyjmują jednak pozycję wyczekującą. Trudno ich nie rozumieć. To przejaw niepokoju. Efekt kursu, jaki obrało państwo. Bombardowania przepisami, agresywnymi i sprzecznymi z prawem działaniami fiskusa. Straszenia „testami", które miałyby sprawdzić, „ile jest przedsiębiorcy w przedsiębiorcy". Mizerne inwestycje na poziomie kilkunastu procent PKB to najlepszy dowód złych nastrojów. Średnia dla naszego regionu to 20–21 proc., a w strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju (pamiętacie taki dokument?) przyjmowano nawet 25 proc. Utopia.

Chomikowane środki nie napędzają gospodarki, ale pomogą przedsiębiorcom przetrwać cięższy okres. Pracownicy powinni podążać tym samym tropem. Oszczędzać, zamiast konsumować. Zamiast zagranicznych wakacji – krajowe, co przy okazji wspomoże rodzimą branżę turystyczną. Zamiast nowego auta, kosztownego remontu mieszkania czy drogiego smartfona – oszczędności. Za chwilę może być naprawdę ciężko. Lepiej nie przeklinać dnia, w którym ciężko zarobione pieniądze wydało się na coś zupełnie zbędnego w czasie kryzysu - przestrzega Andrzej Malinowski.

Nie wiadomo, ile osób w rządzie zadaje sobie pytanie, jak będzie wyglądać budżet, jeśli spowolnienie przejdzie w kryzys podobny do tego z 2008 r. Warto zadać sobie je jednak we własnym domu. I policzyć, jak może wyglądać najgorszy scenariusz. To, że państwo w wyniku mało racjonalnych decyzji zbliża się do finansowego harakiri, nie znaczy, że obywatele mają podążać za nim jak barany na rzeź.


Link do artykułu znajduje się tutaj.