W strefie euro tak liczona inflacja bazowa wyniosła tylko 0,2 proc. r/r. Krótko mówiąc, inflacja w Polsce ma się - niestety - bardzo dobrze.
Według GUS od stycznia do września 2020 roku średnia inflacja wyniosła 3,6 proc., średnia inflacja w usługach - 6,8 proc., a ceny żywności wzrosły o 5,5 proc.
Nie ma przy tym raczej szans, by inflacja w najbliższym czasie zwolniła. Rząd wprowadza kolejne obostrzenia w handlu, wprowadzono „godziny dla seniora”, a także limity zagęszczenia w placówkach handlowych na większości powierzchni Polski. Rośnie też liczba „czerwonych stref”, co uderzy w sektor usług.
Wszystkie te czynniki będą wywoływać silną presję na wzrost cen usług i cen w handlu detalicznym. To oznacza duże ryzyko, że w końcówce roku łączna inflacja utrzyma się powyżej 3 proc. r/r. W związku z tym rządowa prognoza w budżecie na cały rok, czyli 3,3 proc. r/r., raczej będzie przekroczona. Inflacja może przebić nawet 3,5 proc. r/r.
W świetle tego wszystkiego bardzo nieracjonalne jest utrzymywanie zakazu handlu w niedzielę. Oprócz aspektów ekonomicznych, w tym niepotrzebnej presji na inflację, generuje to dodatkowe ryzyko epidemiczne, bo prowadzi do zwiększenia zagęszczenia klientów w sklepach.
We wrześniu nadal będziemy w czołówce krajów UE, jeżeli chodzi o poziom inflacji. Szczególnie groźne dla naszej gospodarki jest utrzymywanie się wysokiej inflacji bazowej. Według szacunków NBP inflacja bazowa przyspieszyła wtedy do 4,3 proc. r/r. Jednym z czynników utrzymywania się inflacji bazowej może być wysoki wzrost płacy minimalnej, nieadekwatny do obecnej sytuacji gospodarczej.
Według szacunków EUROSTAT inflacja bazowa (obliczona na podstawie HICP) wyniosła nawet 5 proc. r/r. Jest to najwyższy poziom w całej UE. Na początku przyszłego roku silną presję inflacyjną wywołają też nowe podatki (łącznie na ponad 0,5 proc. PKB). Chodzi między innymi o opłatę mocową w cenie energii, podatek od handlu detalicznego czy podatek cukrowy. Te czynniki w oczekiwaniach szybkiego spadku inflacji są pomijane.
Aktualnie w Polsce stopy procentowe są na niemal zerowym poziomie, podobnie jak w Unii Europejskiej, tyle że w UE inflacja też jest prawie zerowa. W Polsce inflacja przez cały kryzys utrzymuje się na relatywnie wysokim poziomie. A to oznacza, że inflacja “zjada” nasze oszczędności na depozytach. Stopy mamy “europejskie”, ale inflację “polską”. To nie jest dobra mieszanka dla oszczędzających.
dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP