COVID zaciemnia obraz rynku pracy

Eurostat właśnie opublikował miesięczną stopę bezrobocia w sierpniu dla krajów UE. Pokazuje ona względną stabilizację stopy bezrobocia w Polsce, ale nie dostarcza informacji o kompleksowym stanie rynku pracy. Tymczasem wg badania zgodnego z metodologią europejską w II kw. ponad 270 tys. osób w Polsce straciło pracę. Co więcej, aktywność zawodowa jest w naszym kraju najniższa od 10 lat! 

Ostatnio w wielu przekazach medialnych panował zachwyt, że według kwartalnego badania ankietowego BAEL (Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności, spójne z metodologią europejską) bezrobocie wzrosło o „0”, czyli nie zmieniło się. Stopa bezrobocia w I i II kw. bieżącego roku była stała i wyniosła 3,1 proc. Czy to powód do świętowania?

Niestety, statystyka rynku pracy jest bardziej złożona. Publikowanych jest wiele danych, co wprowadza pewien zamęt. Nazwy poszczególnych statystyk z rynku pracy są niby bardzo podobne, jednak mierzą bardzo różne zjawiska i zakresy branżowe czy zakresy wg wielkości firm w gospodarce. Mamy bezrobocie właśnie wg BAEL, bezrobocie rejestrowane w urzędach pracy, zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw, zatrudnienie w gospodarce narodowej, pracujących wg BAEL lub wg danych sprawozdawczych od firm. Są też dane o liczbie ubezpieczonych wg ZUS, pracujących w całej gospodarce lub pracujących w podmiotach zatrudniających powyżej 10 osób czy też dane o liczbie zatrudnionych w osobach lub w przeliczeniu na pełny etat itd.

Miernik bezrobocia rejestrowanego jest obciążony tym, że ludzie mogą się rejestrować w urzędach pracy m.in. po to, aby uzyskać ubezpieczenie zdrowotne czy zasiłek dla bezrobotnych, mimo że pracują w „szarej strefie” lub wcale nie poszukują aktywnie pracy. Z drugiej strony mogą też być osoby, które mimo że straciły pracę, nie rejestrują się w urzędzie pracy. Dane BAEL są o tyle bardziej miarodajne, że pochodzą z ankiet. Respondenci są w nich pytani o swoją aktywność na rynku pracy, w szczególności o to, czy pracują, czy nie i czy aktywnie poszukują pracy.


BAEL dobry, ale nie do końca...

Dane BAEL są preferowane w analizach ekonomicznych. Powód? Nie są obciążone błędem wynikającym z rozwiązań systemowych. Można je więc porównać z statystykami rynku pracy w innych krajach, o innych systemach rejestracji bezrobotnych. Ponadto dane BAEL ukazują kompleksowo bilans rynku pracy. Rozliczają ludność w wieku produkcyjnym na osoby pracujące, bezrobotne i tzw. bierne zawodowo, czyli osoby, które nie pracują i nie poszukują pracy.

Mankamentem BAEL jest z kolei okoliczność, że są to w istocie dane ankietowe, prezentujące opinie respondentów. Czasy COVID mogą powodować gorsze dotarcie ankieterów do wszystkich badanych. Odpowiedzi mogą być z kolei obciążone pandemiczną specyfiką, a więc niepewnością czy też obawą przed poszukiwaniem pracy z powodów zagrożenia zdrowotnego. Problemy metodologiczne dostrzegli Polscy naukowcy m.in. z ośrodka GRAPE. Instytut ten wraz z wieloma innymi polskimi instytutami badawczymi uruchomił alternatywne wobec GUS badanie aktywności na rynku pracy pt. „Diagnoza plus”. Według tego badania stopa bezrobocia jest wyższa niż pokazują dane BAEL i wynosi ponad 5 proc.


Sezonowe zakłócenia

Z danymi z rynku pracy jest jeszcze jeden poważny problem. Są one silnie zależne od pory roku. W okresach letnich mamy prace sezonowe, które poprawiają sytuację na rynku pracy. Obecne tendencje w zakresie bezrobocia mogą być zakłócone przez pracowników sezonowych, co zasłania prawdziwy obraz wpływu COVID na liczbę bezrobotnych.

Efekt pracowników sezonowych można jednak łatwo zobrazować. GUS publikuje bowiem dane o rynku pracy, oczyszczone z sezonowości. Dlatego te dane pokazują prawdziwą skalę załamania na rynku pracy w wyniku kryzysu COVID-19. Oto przykład: liczba bezrobotnych zarejestrowanych według danych surowych jest na koniec sierpnia większa o ok. 108 tys. osób niż przed kryzysem (luty br.). Jednak dane oczyszczone z sezonowości pokazują przyrost liczby bezrobotnych już o 210 tys. osób. Według danych surowych stopa bezrobocia rejestrowanego zwiększyła się o 0,6 pkt. proc., ale po oczyszczeniu z sezonowości o 1,2 pkt. proc. Efekt? Skala wpływu COVID-19 jest dwukrotnie większa niż pokazują to najczęściej cytowane publicznie dane surowe.


Spójrzmy, jak na tym tle wypadają dane BAEL. Liczba bezrobotnych w II kw. była taka sama jak w I kw. Podobnie jest ze stopą bezrobocia, która wyniosła 3,1 proc. Jednak po oczyszczeniu z wahań sezonowych, zanotowano przyrost liczby bezrobotnych o ok. 45 tys. osób, a stopa bezrobocia wzrosła o 0,3 pkt. proc.

To jednak nie koniec niejasności z danymi z rynku pracy. Te przyrosty bezrobocia są znacząco mniejsze… niż dane zarejestrowane w urzędach pracy. Okazuje się, że tracący pracę rejestrują się, ale według ankiety BAEL wcale nie są bezrobotnymi. Najprawdopodobniej dzieje się tak dlatego, że wg BAEL kluczowy jest fakt, że nie poszukują oni w sposób aktywny pracy. Skoro nie poszukują, nie są zaliczani przez BAEL do kategorii bezrobotnych, jakby wypadają w ogóle z rynku pracy, są w grupie tzw. biernych zawodowo.. Przyczyn takiego zaskakującego zachowania wśród osób tracących pracę można szukać w dodatku solidarnościowym. Zachęcał on ludzi do rejestracji w systemie jako bezrobotnych, ale w żaden sposób nie wymuszał poszukiwania nowego zajęcia.

Na dane BAEL trzeba spojrzeć więc kompleksowo. Zaskakujące tendencje w stopie bezrobocia zanotowano też w innych krajach. Na przykład we Włoszech i we Francji wystąpił spadek stopy bezrobocia w II kw. w porównaniu do I kw., co jest wręcz niewiarygodne. Te kraje silnie ucierpiały w trakcie kryzysu. Spadek stopy bezrobocia w ich statystykach pokazuje więc raczej nie poprawę na tamtejszych rynkach pracy, ale to, że COVID-19 uwypuklił słabe strony dotychczasowych metodologii zbierania i interpretacji danych. Trzeba je więc bardzo ostrożnie interpretować.

Dopiero na podstawie danych BAEL oczyszczonych z sezonowości możemy ocenić tendencje na rynku pracy i skalę wpływu COVID-19 w bardziej miarodajny sposób.


Ponury rekord braku aktywności

Według danych BAEL liczba pracujących w II kw. była mniejsza o ponad 270 tys. osób. Jednak liczba bezrobotnych zwiększyła się jedynie o 45 tys. osób. Osoby tracące pracę dezaktywizują się. A to oznacza, że nie poszukują aktywnie pracy. W rezultacie w II kw. zanotowano bardzo duży wzrost liczby biernych zawodowo - o 211 tys. osób. Jest to największy, kwartalny wzrost liczby biernych zawodowo w historii badania.


To pokazuje, że kryzys COVID-19 mocno wpłynął na dezaktywizację osób tracących pracę, a w mniejszym stopniu na wzrost bezrobocia według definicji BAEL. Ta definicja zakłada aktywne poszukiwanie pracy, a musimy mieć na uwadze, że pandemia w dużym stopniu utrudniła poszukiwanie pracy. W normalnych czasach, kiedy biura pośrednictwa pracy funkcjonują normalnie i kiedy możemy bezpośrednio szukać pracy, te osoby, które zadeklarowały bierność zawodową, byłyby w dużej części zaliczone do bezrobotnych. W takiej sytuacji stopa bezrobocia mogłaby wynieść nawet 4,4 proc. (zamiast 3,2 proc.). To oznaczałoby przyrost o 1,5 pkt. proc., a nie stabilizację jak w danych surowych.

Najdobitniej sytuację na rynku pracy pokazuje wskaźnik aktywności zawodowej, który według danych oczyszczonych z sezonowości zanotował rekordowy spadek do najniższego od 10 lat poziomu (55,4 proc. ).

To, co wiemy na pewno, to to, że ponad 270 tys. osób straciło pracę. To jest fakt, to są rodziny, to są często poważne problemy. Stopa bezrobocia to tylko statystyka. Nie wykorzystujmy do celów PR-owych faktu niejednoznaczności tych danych. Intepretujmy dane całościowo, a nie na użytek medialnej retoryki.


dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP