Worek pomysłów na pracę

„Wprost”: Miał być wielki skok cywilizacyjny i koniec powszechnego zatrudniania na umowy cywilnoprawne. Zamiast tego mamy kilkadziesiąt różnych i niejasnych pomysłów na nowe prawo pracy, z których nikt nie jest zadowolony.

Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy powstała jako ciało mające przygotować dla Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej gotowy projekt ustawy. W jej skład weszło 14 osób, w większości profesorowie i doktorzy związani z prawem pracy. Część z nich zgłosiła strona rządowa, część organizacje pracownicze i związki zawodowe. Przewodniczącym był wiceminister Marcin Zieleniecki. I mimo że w jej skład wchodziła osoba na bardzo wysokim, ministerialnym szczeblu, to po półtorarocznych obradach projekt nie jest – jak zakładano – ustawą, a rekomendacjami, które rząd dopiero musi zamienić w odpowiednie paragrafy. Przedstawiciele rządu na komisji nie kwapili się do aktywnych prac nad nową ustawą. – Minister na posiedzeniach bywał rzadko. Ani razu nie zwołał prezydium, żeby pozostali członkowie komisji mogli zapoznać się z całością prac – opowiada prof. Monika Gładoch, zastępca przewodniczącego komisji i reprezentantka Pracodawców RP. To m.in. ona nie poparła ostatecznej wersji dokumentu. Ale co ciekawe, nie poparły go także związki zawodowe Solidarność i OPZZ.

Jakie zmiany wprowadza więc ta quasi-ustawa komisji, na którą narzeka każda ze stron? Zarówno dla pracowników, jak i pracodawców bardzo znaczące. W praktyce znikają umowy-zlecenia i umowy o dzieło. W ich miejsce pojawiają się: umowa o pracę, umowa o pracę sezonową, umowa o pracę dorywczą, nieetatowa umowa o pracę, pracownik domowy, samozatrudniony ekonomicznie zależny. Podstawowym celem było więc ozusowienie jak największej liczby osób znajdujących się na rynku pracy.

Artykuł jest dostępny tutaj.