My staniemy, Unia pojedzie dalej

Głupcy, którzy rozpalili stosy Galileusza i Bruno, przez chwilę triumfowali. Ziemia przez to nie stanęła. Kręciła się nadal, mając gdzieś teorie oderwanych od rzeczywistości ideologów. Taki sam powolny, lecz niezależny od niczego ruch wykonuje dziś Unia Europejska. Nie kręci się, lecz integruje. I niezależnie od ideologów grożących rozpaleniem stosów będzie się nadal integrować – pisze w „Rzeczypospolitej” Prezydent Andrzej Malinowski.

– Usłyszałem to bardzo wyraźnie w słowach Jean Claude’a Junckera, szefa Komisji Europejskiej. Na obradach Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego (EKES) wygłosił niedługie, swobodne przemówienie. Zabrzmiały w nim też twarde nuty. „Nie jestem wielkim zwolennikiem Europy wielu prędkości. Ale jestem zwolennikiem ruchu zamiast stania w miejscu” – powiedział Juncker. I dodał, że Europa potrzebuje budowania mostów porozumienia między Europą Zachodnią i Centralną – zwraca uwagę.

– Co ma do tego historia Galileusza i Giordano Bruno? Tylko tyle, że nasi lokalni, nadwiślańscy ideolodzy także mogą głosić swoje teorie. Twierdzić, że Polska stoi – bo właśnie wstała z kolan – a Europa krąży dookoła niej – podkreśla.

– Można i trzeba się dogadać – budując mosty porozumienia, o których mówił Juncker. Jest o czym rozmawiać. Musimy walczyć o sprawy pracowników delegowanych, chronić nasze firmy przewozowe przed protekcjonizmem Francji i Niemiec. Czy nie lepiej jednak zmagać się z tą przeszkodą w ramach Unii, niż wylecieć poza Schengen? Zamienić problem protekcjonizmu na problem wielodniowej kolejki do odprawy na granicy Unii? – pyta Malinowski.

– Niedługo można będzie pooglądać to sobie na żywo – kiedy Brytyjczycy obudzą się po Brexicie na swojej wyspie. Ich gospodarka jest potężna, ale w starciu z unijną machiną nie postawiłbym na nią złamanego szeląga – podkreśla Prezydent Pracodawców RP.

– Polska może coraz bardziej utwardzać swoje stanowisko, ale to samo może zrobić też Unia. Wtedy dopiero Europa dwóch prędkości stanie się faktem. Kilka najbogatszych krajów przeniesie się na piętro naszego europejskiego domu i tam miło się urządzi. A całej reszcie zostanie przedpokój na parterze. Niby wszyscy będą pod tym samym adresem, ale nie do końca. I my też pewnie będziemy tak nie do końca z takiego obrotu rzeczy zadowoleni – ocenia.

– Warto, by obecni polscy decydenci posłuchali nadwiślańskich Galileuszy, a nie zbierali chrust. Wszak to nasz papież Jan Paweł II w 1992 roku uznał prześladowanie Galileusza za błąd. Wyciągnijmy wnioski póki czas – podsumowuje Malinowski.

Artykuł jest dostępny tutaj.