Zmiany w mediach? Tylko przez dialog

Cztery nieprzyjazne gazety są groźniejsze od tysiąca bagnetów – miał powiedzieć Napoleon Bonaparte. Od jego czasów znaczenie mediów ani trochę nie zmalało. Trzymają one „rząd dusz” nad milionami ludzi. Są w stanie decydować o losach świata. Do tej skomplikowanej materii chce się teraz zabrać władza – pod hasłem „dekoncentracji” mediów – pisze w „Rzeczypospolitej” Prezydent Pracodawców RP Andrzej Malinowski.

– Na wiosnę modne było określenie „repolonizacji”. Jego autorzy uważają, że polski rynek mediów jest polski tylko z nazwy, bowiem dominują na nim podmioty zagraniczne. Ich zdaniem rozwiązaniem tego problemu jest skopiowanie regulacji francuskich. Przewidują one limity poziomu zaangażowania obcego kapitału. W tak delikatnej przestrzeni jak media nie powinien on, ich zdaniem, dominować. Przeciwnicy z kolei tłumaczą, że nie ma na krajowym rynku medialnym jednej firmy – monopolisty. Skoro tak, to obecna sytuacja nie narusza zasad wolnej konkurencji – podkreśla.

–  Mało kto w tej dyskusji przywiązuje wagę do źródeł dzisiejszej sytuacji. Czy polskie media zostały przejęte przez zagranicznych wydawców przemocą lub podstępem? Nie. To skutek specyfiki przemian rynkowych lat 90! Nie istniał wówczas żaden silny finansowo polski podmiot zainteresowany inwestowaniem w ogólnopolskie i regionalne tytuły prasowe – zaznacza.

–  Przebudowanie rynku przez zastąpienie jednych właścicieli innymi – w tym wypadku zagranicznych firm spółkami Skarbu Państwa – z pewnością wzbudzi wielkie kontrowersje. Pewne jest, że sprzeciwi się temu Komisja Europejska. Skarb Państwa przejmujący pakiety kontrolne w polskich mediach – to kłóciłoby się z unijnym prawem. Kwestionowano by także wolność słowa w debacie publicznej – ostrzega Prezydent Pracodawców RP.

– Trwające dzisiaj w zaciszu gabinetów prace nad nowymi regulacjami muszą zostać upublicznione. Nie mogą one pójść – nadużywaną ostatnio – ścieżką projektu poselskiego, aby tym sposobem obejść obowiązkowe konsultacje społeczne. Wysłuchanie głosów dziennikarzy, obecnych właścicieli oraz ekspertów rynku mediów jest koniecznością. Ale do tej dyskusji muszą mieć prawo także ci, którzy łożą na media poprzez zakup reklam czy wnoszone na ich rzecz opłaty. Dlatego Pracodawcy RP będą aktywną stroną. Taka debata to jedyna szansa na znalezienie kompromisu, który pozwoliłby wypracować akceptowalne i rozsądne zmiany – apeluje.

–  Bo jeśli kompromis nie zostanie znaleziony – dojdzie do starcia „bagnetów i nieprzyjaznych gazet”. A skoro Napoleon miał respekt dla tych ostatnich, to i współcześni rządzący powinni mieć się na baczności – podsumowuje Malinowski.

Artykuł jest dostępny tutaj.